Pożegnanie sezonu, ale jakże urokliwe. Kilkaset
podgrzybków, trochę
zielonek, gołąbki (których nie zbieramy) i po raz pierwszy od kilku lat wyjazdów do lasów w okolicy Świętoszowa żadnego
prawdziwka Mając dość miasta i smogu, postanowiliśmy zakończyć ten dość dziwny, tegoroczny sezon w lasach koło Świętoszowa. Wyruszyliśmy z ciemnego jeszcze, ale pogodnego Wrocławia. Za Legnicą, za sprawą gęstej mgły "złapaliśmy" spore opóźnienie bowiem miejscami na A4 nie dało się bezpiecznie jechać więcej jak 70-80 km/godz. Temperatura też zrobiła psikusa balansując przed świtem w okolicach zera. Dojazd na miejsce i zdziwienie jak wiele "załóg" już czeka w blokach startowych na rozjaśnienie się i wejście do lasu. Parkowanko i marsz ok 2 km w głąb lasu. Zaczynamy zbierać "lodowe
podgrzybki" bo były zamarznięte i można było stukać nimi kapelusz o kapelusz. Potem wyszło słoneczko i zrobił się cudowny, jesienny dzień. Nie spodziewaliśmy się aż takiego zbioru.
podgrzybek "mieszany" od starszych egzemplarzy aż po młodzież która miała najwyżej dzień dwa. Troszkę
zielonek no i pojedyncze gniazda przerośniętych
opieniek oraz gołąbki których nie zbieramy. Las niestety zabrudzony przez ostatnie najazdy "Polo-Hunów". Przydały by się odwiedziny Straży Leśnej w tym rejonie, bo niektórzy uważają że szkoda nóg na te dwa czy trzy kilometry marszu, szczytem bezczelności był wjazd głęboko w las busów z grzybiarzami. Nie potrafię tego zrozumieć bo będąc grubym facetem pod siedemdziesiątkę, mającym spore problemy bólowe, potrafię się zebrać w sobie i poganiany przez małżowinkę (chudzielec nie dający cienia w południe) przedreptać te kilka / kilkanaście kilometrów po lesie, a czasami młodzi ludzie niszczą las uważając, że przepisy są dla głupich i ich nie dotyczą. Typowe podejście na zasadzie "po nas może zostać nawet pustynia"... Świętoszów to rejon gdzie od wielu lat występuje
sarniak, grzyb ściśle chroniony. Skończonym kretynizmem jest niszczenie go na zasadzie "nie znam, nie zbieram, można zniszczyć". Naprawdę trudno jest niektórym wytłumaczyć, że nawet trujące dla człowieka grzyby i roślinki są potrzebne w całym eko-systemie lasu. Na fotografii pokazujemy grupę
sarniaków (te z "łuskowatymi zadziorkami" na kapeluszach). Przepraszam za te "wywnętrzanie się na koniec sezonu ale czasami żal serce ściska jak potrafimy niszczyć nasze wspólne dobro. Wszystkim "grzybozakręconym" dziękuję za wiadomości w tym dziwnym ale bardzo fajnym i obfitym w
podgrzybka sezonie.