W sumie 9
podgrzybków i 4
kanie. W ciągu 5 minut pierwszy
podgrzybek. Ładny, młody, zdrowy. Serce się uradowało, że nareszcie znowu rosną. Niestety, przeszłam wszystkie znane i nieznane miejsca w głębi lasu i kompletne zero. Przez 4 godziny chodziłam z jednym
podgrzybkiem w koszyku. Postanowiłam wracać. I niespodzianka. Na brzegu lasu 8 ładnych, młodych choć już większych
podgrzybków i
kanie. Szkoda, że nie więcej... ale spacer zaliczony. Pożegnanie z kolejnym lasem też. W sumie pożegnałam się już z trzema lasami. Został jeszcze jeden. Jutro abo w sobotę tam zajrzę.