Suche te grzyby nie były, w nocy padało :). Na rowerze 10 km w jedną stronę, zebrano 60
podgrzybków / niecałe 3 godziny. Pogoda znośna, bezdeszczowa, wiatr taki sobie, las mieszany. Gdy startowałem o 6.30 pięknie świecił księżyc. Pełnia, trochę po...
Początkowo na suszu i igliwiu tylko parę sztuk, później świerki i paprocie, tu
podgrzybek jasny, mokry i na cienkiej nodze, może z "dycha". Następny obszar na północ, na mchu i runie leśnym - znowu parę twardszych okazów. Tak naprawdę zbieranie zaczęło się po dojściu do modrzewia, w trawach fajne, zdrowe, grubaśne
podgrzybki :). Jako, że towarzyszy czas gonił, nie zdążyłem spenetrować dokładnie, ale w nd koło południa to nadrobię :). Szkoda nieco tych na dole, bo ciężar "modrzewiaków" je przygniótł. Kolaż komponowany z 2 dni, stosując się do zaleceń młodego Wertera pomęczyłem się trochę z Paintem. Proszę się nie sugerować ilością w koszyku, też wczorajsze i dzisiejsze, ponad setka na pewno, do oskubania już poszła - jak gęś :). Jako bonus w połowie drogi - mały gadżet rowerowy. Pozdrawiam grzyboświrków i liczę na mnóstwo weekendowych doniesień. Pogoda sprzyja! Świetnie się"krowie placki" hanyski czyta hehe.