Po wczorajszym pobycie ledwo nogami przebierałam, a dzisiaj pobudka 6.30 i do lasu. Nie byłam pierwsza ani nawet piąta, ale to mnie nie zraziło. Postanowiłam posprawdzać swoje miejscówki. Od razu w pierwszym lesie musiałam obejść się smakiem przez wysyp grzybiarzy, czegoś takiego jeszcze nie widziałam. Szybki rekonesans i dalej. Przede wszystkim chodziłam po buczynach i efekt to 30 prawych, w świerkach tam gdzie wczoraj nie było nic, pojawiły się małe
podgrzybki, tych 40 i większych 10. Poza tym
maślaki ale ich nie brałam i mnóstwo
kań, których też nie brałam. Ogólnie banan na twarzy i mimo bólu nóg i pleców poszłabym znowu jutro. Pozdrawiam wszystkich grzybiarzy.