Witam :) Nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę pisząc ten raport z dzisiejszego wypadu do lasu! Już myślałam, że grzyby będę oglądać tylko na Waszych zdjęciach a tu taka miła niespodzianka- pokazały się długo wyczekiwane
podgrzybki :) Problem w tym, że ciężko je dostrzec- nie wiem czy to kwestia niewyrobionego oka, które dawno takich rzeczy nie widziało i musi się przyzwyczaić czy one (te rzeczy) tak dobrze się ukrywają? Ogólnie życie w lesie jakby się odrodziło- gdzie się nie spojrzy to jakiś trujaczek rośnie. Dziś nad ranem solidnie przymroziło a na dodatek mgła taka, że świata nie było widać. Na szczęście popołudniu zimno odpuściło i na kilka godzin wychyliło się słońce :) Grzybki na pewno skorzystają z tego ciepła i na niedzielę wyrosną tłumnie, bo wtedy mam zamiar znowu na nie zapolować. Dzisiaj trochę muszę obejść się smakiem, ponieważ nie starczyło mi czasu, aby dokładnie obejść wszystkie miejscówki- aż strach pomysleć ile ich tam zostawiłam przez niedopatrzenie i pośpiech- ale głownym celem był szybki rekonesans sprawdzający czy w ogóle coś jest. Niestety robactwo nie próżnuje i ok 20% ma już lokatorów. Znajoma w miejscowości Pokój trafiła na
prawdziwki i przytargała ich 6 kg więc i ja miałam chichą nadzieję na
prawdziwki w tajnym miejscu przy bagienku ale zamiast nich rosło stado
maślaków. Koszyki odnalezione, z kurzu oczyszczone i czekają do niedzieli. A co najważniejsze- święta uratowane, bo żadnych zapasów od dawna nie miałam. Pozdrowienia dla wszystkich :)