Piękna niedziela, po wczorajszej rozgrzewce Tazok wymyślił poszukiwanie salamander w Bukowej. Wziął poprawkę na 28 st upał, więc przeczołgał mnie po dolinach potoków. I to był strzał w dziesiątkę. Oczywiście - strzał - nie we wspomniane zwierzątka, bo dla nich za ciepło i za sycho ale w całkiem niezłe grzybobranie.
Prawdziwków sama znalazłam z dziesięć, wszystkich razem wspólnie było ze dwa razy tyle, co najmniej tyle samo
ceglaków,
podgrzybki głownie brunatne, większe nadgryzione, ale mniejszym niczego nie brakowało, trochę
kurek i pojawiły sie pierwsze
opieńki. Gdyby nie sąsiedztwo potoków to pewnie nie byłoby o czym pisać, bo poza dolinami strumyków w lesie sucho. Przypomniał mi się ubiegły, suchy rok, kiedy grzyby rosły tylko na zacienionych, pólnocnych zboczach w pobliżu wody. I tam grzybów szukajcie, nie jest ich dużo, ale jak na niedzielę i pielgrzymki turystów idące szlakami na Błotny i pobliskie przełęcze to ocena: dobry z plusem. A te nasze widoki...... fantazja od razu mam humor lepszy i wypieki na twarzy. Pojawiły sie też muchomorki we wszystkich kolorach - na prośbę autora jednego z nich Wam prezentuję śląc serdeczności: Sznupok