Wyjazd spod znaku jazgotu pił spalinowych i łoskotu walących się drzew. Nie wiem czy ktoś nad tym panuje. Drzewa ścielą się gęsto. Las rozorany traktorami. Na zboczach żleby od kół i ciągniętych pni, które drenują wodę z lasu i utrudniają jej magazynowanie. Potem wszędzie słychać lamety, że susza czy powódź. Smutne to wszystko. W górach powinno się zakazać jakiejkolwiek wycinki, w szczególności na zboczach o dużym nachyleniu, ale wiem niestety, że to tylko moje pobożne życzenia. Czy poznam "swój" las w przyszłym roku? Wracając do tematu zbiory nawet się udały jak na tą porę roku. Trzy prawdziwki, ok 10 podgrzybków, 2 rydze, 5 kań i trochę opieniek.