Obudziłem się na grzyby, słyszę że pada (w prognozie miało być pogodnie), ale co tam deszczyk, jak już wstałem to jadę. Kilka minut później, lało jak z cebra i zaczęło mocno wiać, więc zacząłem się zastanawiać czy w ogóle jechać (o 8.00 telefon od żony: "pojechałeś na taką pogodę???"), a co tam pojechałem. Prognoza się sprawdziła i nie padało, udało się też coś pozbierać. Kilkadziesiąt
podgrzybków złotoporych zostało w lesie (wszystkie ścięte), bo były robaczywe, ale ile radości ze znajdowania. Prawie wszystkie grzyby starsze i mimo deszczu w nocy ściółka dosyć sucha, dlatego jutro sprawdzę, gdzie Wit zbiera te
podgrzybki koło Mielca:-) Raport: 1 godz. 53 min. 4,4 km, 0,75 kg - 20
podgrzybków (większość złotopore) i 17
opieniek.