Wszystko przez Grzybiarza na rowerze (POZDRAWIAM). Myślę sobie, skoro dla Niego były w niedziele o 13.00, to dla mnie też będą w poniedziałek o 10.00. Las między Tanowem a Dobieszczynem. Najpierw długi marsz i jak w piosence " szedł sobie grzybiarz i tak sobie śpiewał..."Po prostu nic. Pogoda ładna, więc coraz głębiej w las. Wreszcie pokazały się. Najczęściej duże i wielkie, z reguły pojedyńczo. Tak jak mówiła znajoma grzybiara: cztery byki i wiadro. Po drodze trafiło się 7
opieniek. Wszystko poczyszczone, gotują się. Jutro na obiad grzyby w śmietanie, a pozostałe w pojemniczki i do zamrażarki. Las jednak szykuje się do snu. trawy się kładą, paprocie rzedną, jagodziny ogołocone. Nie mogę się zarzekać, ale to chyba (podkreślam chyba) ostatni wypad na grzyby w 2015. Wytrwałych grzybiarzy pozdrawiam.