Taka sytuacja :) W sobote wybralismy sie do lasu kolo Milicza (Piękocin). Juz nie moglam wysiedziec w biurze w piatek! Temperatura cudna: 17 stopni, wczesniej kilka dni wyczekiwanych opadow (wreszcie! po miesiacach suszy). W lesie mokro, pierwszy taki widok w tym roku, kalosze niezmiernie sie przydaly. Poczatek obiecujacy, od razu grupa kilkunastu
podgrzybków. I to by bylo na tyle. Potem jeszcze co jakis czas zdarzaly sie
podgrzybki, ale takie nieszalowe. Nie te male cudne, z zamszowymi lebkami, tylko same wieksze, rozwiniete, niektore spekane z wierzchu, wiele obeschnietych od spodu (na obrzezach), choc z wierzchu wydawaly sie jedrne i zdrowe. Rosly glownie na bardziej trawiastym podlozu. Poza
podgrzybkami (lacznie zebranych 40 sztuk) praktycznie brak innych grzybow, jedynie jeden
szmaciak, jedna
kania oraz grupka czernidlakow kolpakowatych. Nawet trujakow malo. Po
prawdziwkach pozostaly juz tylko wspomnienia sprzed 2 i 3 tygodni.