Podłoże wilgotne, ale część potoków wyschnięta w dalszym ciągu i wilgoci jest widocznie zbyt mało, aby grzybnia mogła się uaktywnić. Znalazłam kilka przerośniętych
borowików grubotrzonowych i kilkanaście równie przerośniętych
gołąbków. Na tej grzybowej pustyni aż dziwnie było zobaczyć kolonię "blaszaków" na pniu. Niestety - wycięto moją ulubioną osikę, pod którą od lat znajdowałam od kilku do kilkudziesięciu
koźlarzy czerwonych. Brak nawet
kurek, które na ogół rosły nawet podczas suszy. Jedyny plus spaceru to niezmącony relaks - w ciągu trzech godzin nie spotkałam nikogo. Pozdrowienia dla oczekujących!