Dzisiaj nie nastawiałem się na zbieranie grzybów (chociaż koszyk wziąłem), ale na zbadanie pozostałej części lasu (z myślą o przyszłym sezonie). Przemaszerowałem 8 kilometrów, głównie leśnymi ścieżkami, czasem wchodząc między drzewa. Udało się znaleźć 1
rydza i... idąc leśną drogą, około 20 metrów przede mną leżał w krzakach olbrzymi dzik, zauważyłem go dopiero jak się zerwał na nogi, na szczęście, przestraszył się bardziej ode mnie i pobiegł w drugą stronę (jeszcze przez kilka minut, idąc, zachowywałem się głośno, żeby nie wrócił). Poza tym znalazłem olbrzymiego
prawdziwka (na zdjęciu) i jeszcze większą
kanie, ale tylko mróz sprawił, że się nie rozpadły ze starości. Pozdrawiam i dziękuję Argucji za pomoc ze szmaciakiem, jak znajdę kolejnego to tak go właśnie przyrządzę.