Dzisiaj wybrałem się w inną (nieznaną) część lasu, ale mimo że las ładny (sosny, mech) to grzybów, niewiele. Więc poszedłem jeszcze dalej, "przedarłem" się przez dosyć gęsto zarośniętą część lasu i znowu trafiłem na przejrzysty sosnowy las porośnięty mchem i wtedy się zaczęło...
podgrzybki rosły od kilku do kilkudziesięciu sztuk (w zasięgu wzroku), chociaż przez 4 stopniowy mróz, nie można powiedzieć że "rosły", raczej "zastygły", oczekując na ścięcie. Wynik podobny jak w czwartek - 4,5 godzinny spacer, 5,2 kg, 153
podgrzybki brunatne, 13
kurek, 37
opieniek, 3
maślaki pstre, 1
płachetka i... po raz pierwszy 1
siedzuń sosnowy (905 g), wyczytałem we wpisach że już nie jest pod ochroną, sprawdziłem, i rzeczywiście, można go zbierać, tylko co z niego zrobić? Znalazłem w książce przepis na zupę dyniową ze szmaciakiem gałęziastym, bardzo dobra, chociaż
siedzuń w smaku nie przypomina żadnego (jedzonego dotychczas) grzyba, ani smakiem, ani konsystencją.