Darz Grzyb;-) W sobotę wybrałem się na wycieczkę na trasie Bukowina Sycowska - Królewska Wola, Domasławice, Kamień, Klonów aż do Międzyborza. Rano było zimno ale najzimniej jak dotychczas było w piątek 21 września. Według relacji miejscowych łąki i pola pokryły się szronem, czyli pierwsze przymrozki w sezonie mamy już na liczniku. W samym Wrocławiu było 0 stopni. Zachęcony super zbiorami z pierwszwej połowy września i ostatnimi opadami, byłem bardzo optymistycznie nastawiony. Ale w lesie jest czasami tak jak na giełdzie papierów wartościowych;-) kiedy wszyscy są zoobojętnieni i maksymalnie pesymistycznie nastawieni, niespodziewanie przychodzi hossa;-) Tak też było w pierwszej połowie września. Teraz, kiedy upały ustąpiły, znacznie się ochłodziło i popadał deszcz a nastawienie większości grzybiarzy na ten weekend było bardzo optymistyczne - mamy do czynienia ze sporym dołkiem (korektą) lub początkiem bessy. Co w lesie razi na pierwszy rzut oka to bardzo mała ilość młodych grzybów, które pozwalałyby na optymizm. Za siedem godzin chodzenia po wszelkich możliwych typach lasów, nazbierałem łącznie ok. 5 kg grzybów, w tym: 20
koźlarzy pomarańczowożółtych, 2
koźlarze czerwone, ok. 70
koźlarzy szarych i babka (ok. 50% robaczywych), 1
prawdziwka, 1
piaskowca modrzaka, 1
borowika ceglastoporego (kompletnie zeżartego przez żuki), ok. 30
podgrzybków (wszystkie średnie i duże, niektóre wyrzuciłem z uwagi na drobne, upierdliwe robaczki skoczogonki), garstkę
kurek, ok. 25 pięknych kanii (te wyjątkowo zdrowe i młode), trochę żółtych i zwyczajnych
maślaków). Tradycyjnie nie wliczyłem do statystyki
sitarzy - tych miejscami jest sporo ale już też w większości są przerośnięte (nie mówiąc o zawartości białka w środku;-)). Z niejadalnych -
muchomory czerwone,
sromotnikowe (uwaga!, w jednym miejscu rosły bardzo blisko
kani), tęgoskóry,
mleczaje chrząstki,
maślanki wiązkowe, różne odmiany
gołąbków, mleczaii i
muchomorów oraz
olszówki (miejscami wielkie jak talerze deserowe). Pomimo zeszłotygodniowego optymizmu, przyroda po raz kolejny uciera nam nosa;-). Następne trzy tygodnie będą kluczowe - jak mniej więcej do połowy października porządnie nie sypnie to będzie w zasadzie tak jak napisał kiedyś Pan Marek w podsumowaniu za 2010 rok - "po ptokach";-). Na razie nie spotkałem
opieniek i
zielonek, które mam nadzieję, że trochę sypną. Ale w lesie wcale za mokro nie jest, porządny deszcz na pewno przydałby się. Ważne też jest żeby po nim było ciepło a nie lodowato jak po ostatnim;-) Wracając do
zielonek - ostatnio wykupiłem roczny abonament do pełnej wersji atlasu - jest tam wiele cennych informacji grzybiarskich a piękne fotki cieszą oko;-) Warto przeczytać tekst o zielonkach - myślę, że w związku z kontrowersją ich toksyczności, jak zawisła nad nimi, długo będzie się o nich dyskutować wśród grzybiarskiej braci;-) Polecam każdemu pełną wersję atlasu - mamy tam dostęp do cennych informacji i za naprawdę symboliczną cenę możemy wyrazić swoją wdzięczność Panu Markowi, który wykonuje dla nas kapitalną robotę:-). Co będzie za tydzień? Sprawdzę i napiszę. Widzę po doniesieniach i mapkach, że najlepiej jest na zachodzie Polski - tam można jeszcze trafić na tzw. "miejscówki" i nieźle się obłowić. W Bukowinie i okolicach kiepsko i na razie nie rokująco na lepiej. A za tydzień pełnia księżyca i znowu rozgorzeje dyskusja na temat wpływu pełni na wysyp grzybów;-)) Serdecznie pozdrawiam wszystkich grzybiarzy!;-))