mm — ok. 50 na godzinę
dzisiaj kurki i kozaki.
po ponad tygodniowej przerwie znów na byłym poligonie. 1,7 kg kurek. kurki duże i ogromne. większość w 1 miejscu (wokół dwóch brzóz, w trawie, wrzosach, mchu itd). do tego siedem czy osiem kozaków czerwonych. w lesie robi się sucho. ale za to wrzosy zaczynają kwitnąć. z przemkowskich lasów telegrafował - nierob.
p. s. w ubiegłym tygodniu trochę młodych podgrzybków, kozaków pomarańczowych i dwa zdrowe borowiki. na sos.
mm — ok. 10 na godzinę
No i w końcu na Łącznej pojawiły się młode zdrowe podgrzybki. Nadal przewaga prawdziwka - co wcale mnie nie martwi, ale znam sporo terenu na inne grzyby i fajnie byłoby zbierać zarówno prawe jak i podgrzybki. Poza tym znalazłam kilka maślaków i ceglaka. Martwi mnie jednak fakt że w lesie sucho, mam nadzieję że coś się zmieni w tej kwestii. Pozdrawiam.
mm — ok. 10 na godzinę
Odwiedziłem miejscówkę, w której 3 tygodnie temu zebrałem ok. 100 prawdziwków. Dzisiaj wyniki dużo słabsze. 2 duże prawdziwki (w połowie robaczywe), 2 podgrzybki i ok. 50 kurek. W lesie wilgotno, warunki dla grzybów bardzo dobre. W jednym miejscu znalazłem bardzo dużo lejkowca dętego. Na zdjęciu jeden z dużych prawdziwków
mm — ok. 15 na godzinę
Zachęcona zbiorem w woj. świętokrzyskim odwiedziłam swoje miejscówki na Dolnym Śląsku. U nas trochę gorzej: kilka prawdziwków (stare z lokatorami), kilka podgrzybków i maślaków. Las iglasty.
mm — ok. 1 na godzinę
Jeden zdrowy duży stary prawdziwek. Grzybów brak. Za sucho.
mm — ok. 3 na godzinę
To jeszcze nie to. Grzyb co kilometr. Jednak różnorodnie. Kanie, maślaki żółte, gołąbki i boczniaki? (proszę o pomoc w identyfikacji fotka poniżej) zostały w lesie. Robotę zrobiły siedzunie 6, prawe 22, kozaki dębowe 6, czerwony 1, bruzdkowane 6, podgrzybek brunatny 1, złotawy 4, żeberkowany 4. Było więcej ale masakrycznie robaczywe. Kosz dopełniło kilka kurek. A wypad okraszony jeżynami, przez które leśna wizyta wydłużyła się o dobre 1,5 godziny. Na głównym zdjęciu wrotycz, podobno kleszcze go nie znoszą. Zawsze noszę na koszyku. Porcja świeżego powietrza, kilka km w nogach i git 😁
mm — ok. 20 na godzinę
Sezon rozpoczęty tym razem w lubińskich lasach. Z synem po moich szkolnych jeszcze miejscówkach. 3 godziny biegania i... nie było źle. 10 prawdziwków, 20 podgrzyb (k) ów brunatnych, 50 babek (połowa w lesie została) ze 150 kurek, kań ile dusza zapragnie. Niestety jak to z letnimi prawdziwkami większość z lokatorami. O dziwo babki też. Reszta zdrowa. Mimo ostatnich odpadów jakoś tej wilgoci nie czuć, ale jak się wie pod które drzewo zajrzeć to puste ręce nie grożą. Darz Bór.
mm — ok. 2 na godzinę
Dzis krótka kontrola. Grzybiarzy troche jest. Grzybow raczej mizernie. W lesie wilgotno. Ceglaki i maślaki. U spatkanych grzybiarzy również prawdziwki i podgrzybki. A porządnego wysypu dalej nie ma.
mm — ok. 0 na godzinę
sucho w lesie, nie znalazłem żadnego grzyba włącznie z niejadalnymi
mm — ok. 5 na godzinę
pojechałem na miejscówkę po jeżyny, po drodze wysypało maślaki żółte sztuk ok 10, połowa z tego się nadaje do konsumpcji oraz jeden zdrowiutki muchomor czerwieniejący. w drodze powrotnej się rozejrzałem tu i tam, trafiłem jeszcze kilka żółtych sztuk :)
mm — ok. 10 na godzinę
podgrzybki, kozaki i kurki, grzyby mocno dojrzałe, występujące w małych grupach lub pojedyńczo. Spacer miły, ale męczący, ponieważ powietrze w lesie b. suche - jak i ściółka. Koszyk uzbierany w ok. 4 godz. w dwie osoby
Pozdrawiania dla wszystkich Grzybiarzy
mm — ok. 3 na godzinę
Dzisiejszy rekonesans w Borach Dolnośląskich skończony na 1 prawdziwek, 4 kozaki czerwone, 3 szare kozaki, 2 podgrzybki. Koniecznie potrzeby jest deszcz. W lesie sucho.
mm — ok. 5 na godzinę
Trudno opisać mi ta sytuację. Dzisiejszy wyjazd z bratem po urlopie i mnóstwo kurekt. Kilka borowików szlaczetnych i ceglaków. Trochę podgrzybków brunatnych i tyle.
mm — ok. 15 na godzinę
Witam kochani :) W lesie pięknie aczkolwiek sucho. Optymizmem napawa spore oberwanie chmury, które mnie z niego skutecznie przegoniło. Zdążyłam nazbierać kilka kurek, 2 prawdziwki, garść maślaków i parę podrzybków. Napotkane grzyby w większości jednak robaczywe. Młode nie dostrzegłam. Spacer zaliczony
mm — ok. 15 na godzinę
Grzybów mało pojedyncze okazy przewaga podgrzybka, w lesie mokro trzeba czekać na wysyp miły wypad pogoda dopisała.
mm — ok. 2 na godzinę
W lesie suchość grzybów jak na lekarstwo jedynie radość dla psa z długiego spaceru
mm — ok. 1 na godzinę
Powiedziałabym że powtórka z rozrywki ale tylko jeśli chodzi o jeżyny i siedzunie. Rurkowców jak na lekarstwo. 3 bruzdkowane, 2 dębowe, 6 ceglaków, 1 podgrzybek zajączek, jeden brunatny i 8 młodych prawych. Generalnie grzybów nie ma. Na 13 zwiedzonych lasów pojedyncze grzyby w zaledwie 4. W lesie sucho. Na gwałt potrzeba deszczu. Nie ma nawet kań które masowo rosły 3 dni temu. Pozostaje czekać.
mm — ok. 5 na godzinę
Z królestwa grzybów prym wiodą różnokolorowe gołąbki, niektóre gatunki muchomorów (np. czerwieniejących, rdzawobrązowych), goryczaki żółciowe, czernidłaki pospolite, sporadycznie żółciaki siarkowe, ponurniki aksamitne, pieczarki, niektóre gatunki z rodziny ‘Ramaria’ i kilkanaście innych gatunków kapeluszników. Można spotkać też tęgoskóry cytrynowe i pierwsze olszówki. Jadalne rurkowce reprezentują głównie krasnoborowiki ceglastopore, ale są stare, robaczywe i skapcaniałe. Szczegóły poniżej.
szerzej:
Darz Grzyb! Sobota, 21 sierpnia 2021 roku. Wydaje się, że leniwie płynie letni czas w Bukowinie. Jeszcze dni długie, przyroda w zieleni tonie, Słońce grzeje, przyjemnie ciepły wiatr wieje. Jakże cudowne są te chwile, kiedy mogę przez cały dzień być w Bukowinie. Tak jak przed laty, szybkim krokiem ku leśnym bramom idę. Lato wciąż mości bory i gości się w leśnej świątyni. Przyszło w czerwcu i zapomniało trochę, że jesień – najpierw pozorna i delikatna, a za kilka tygodni złota, będzie je pomału wypraszać z leśnego gaju, zarówno w środku jak i na jego skraju. Pierwsze swe oznaki mocno akcentuje, we wrzosowym morzu fioletowe fale ukazuje. Jakie piękne te fale! Delikatne, poruszane wiatrem. Pszczoły, trzmiele i inne żyjątka często je odwiedzają, zapylają i śpieszą się by na czas wypełnić powierzone im przez mądrość przyrody zadanie. To te pierwsze, wysublimowane, piękne i doniosłe oznaki nadchodzącej jesieni. Delikatne jak poranna rosa, pełne finezji i ekspresji, które biją z tych drobnych przecież krzewinek. Jakże wspaniale przywitała mnie Bukowina! Mocą letniego czaru, który pomału gaśnie w morzu fioletowych barw wrzosu! Tak, jak od wieków, tak i teraz coś się kończy i coś się zaczyna. Dopiero co czerwcowe promienie najjaśniejszej gwiazdy ogrzewały jagody, aby te mogły dojrzeć, a tu sierpniowy wrzos zwiastuje i ogłasza ważne zmiany w leśnym świecie, że wkrótce już po lecie. Na polach sianokosy, w lesie kwitną wrzosy. Już prawie nie słychać radosnego śpiewu ptaków, nawet kosy nie świergolą w niebogłosy. Wilgi ucichły, bociany sejmikują, do dalekiej podróży się szykują. Czasami tylko dzięcioły w drzewa zastukają lub kruki – wyjątkowo specyficznie zaśpiewają. Kto przegapił lipcowego dobrodziejstwa borówki czarnej szczyt, może jeszcze nazbierać cennych owoców, ale już raczej nie w mig. Trzeba poszperać, poszukać i odnaleźć lepsze stanowiska, gdzie rosną w miarę obficie dorodne jagodziska. Żółtymi barwami oblały się nawłocie. Tak, jakby chciały odsunąć myśli o nadchodzącym, jesiennym błocie i słocie. Mądrość tradycji mówi o żółtym kolorze jako szczęśliwym, radosnym i beztroskim. Jednak żółte kwitnące nawłocie tak naprawdę ostrzegają, że letnie czasy rychło zamierają. Nie ma co płakać nad nieuchronnością letniego losu. Za 9 miesięcy przyjdzie ponownie z wielką mocą i doda lasom zielonego patosu. Czas pomyśleć o jesieni, podczas której ściółka nabrzmiewa, pęka, trzeszczy i wybrzusza, jakby Ziemia miała urodzić gigantycznego ducha. To nie duch ani duszek ani zjawa. To czas królestwa grzybów, czyli bardzo ważna dla grzybiarzy sprawa. Czas pomyśleć o tym królestwie, w którym tańczą kanie, pasą się prawdziwki, panoszą podgrzybki, zbierają we wspólnoty opieńki, zakopują w piachu zielonki, lśnią maślaki, czerwienią koźlarze, gnieżdżą siedzunie, zagrzebują się kurki i wystają rydze. Sobotnia wycieczka do lasów Bukowiny Sycowskiej, Goli Wielkiej i Drołtowic stanowiła dla mnie ważny punkt pod kątem oględzin terenów przed zbliżającym się jesiennym sezonem grzybobrań. Sierpień poczęstował nas ciepłą i w większości suchą aurą na Dolnym Śląsku, ale nie na tyle suchą, żeby grzybowe życie nie chciało zaakcentować swojej obecności. Dzień przed moją wycieczką przeszła nad lasami solidna ulewa, ale z moich oględzin wnioskuję, że padało z różną intensywnością w zależności od przemieszczania się rdzenia opadów. I tak można wyróżnić miejsca, gdzie wyraźnie widać, że polało całkiem solidnie, jak i takie, w których popadało mniej. Z królestwa grzybów prym wiodą różnokolorowe gołąbki, niektóre gatunki muchomorów (np. czerwieniejących, rdzawobrązowych), goryczaki żółciowe, czernidłaki pospolite, sporadycznie żółciaki siarkowe, ponurniki aksamitne, pieczarki, niektóre gatunki z rodziny ‘Ramaria’ i kilkanaście innych gatunków kapeluszników. Zapomniałbym – oczywiście są też “fałszywe trufle” lub – jak kto woli – “leśne niejadalne kartofle” czyli tęgoskóry cytrynowe, które miejscami mają wysyp. Będą się teraz “tarzać” w ściółce przez wiele tygodni, bo warunki mają coraz korzystniejsze. Znalazłem również pierwsze olszówki, czyli krowiaki podwinięte. Z gatunków najbardziej istotnych dla grzybiarzy było mizernie. Wprawdzie wyszukałem ponad 30 krasnoborowików ceglastoporych, ale dosłownie tylko jeden młody owocnik był zdrowy. Resztę opanowały robaki lub żuki, a część ceglasi było zbyt starych i skapcaniałych. Ceglasie pozostały jedynie na fotografiach, generalnie zauważyłem, że jakby częściej pojawiały się w ostatnich latach. Odkryłem kilka nowych stanowisk “poćcowych”, w których wcześniej ich nie znajdowałem. To dobra wiadomość, ponieważ gatunek ten często lubi wykluwać owocniki już w maju, kiedy inne rurkowce jeszcze “śpią”. Miałem wrażenie, że większość z tych ceglasi okupowała ściółkę już od 2 tygodni i stąd grzyby zestarzały się, a przy wysokich temperaturach, robaki szybko postanowiły się z nimi rozprawić. Trafił się też jedyny prawdziwek – ledwie trzymający się na trzonie. Rósł przy drodze, nawet go nie tknąłem, ponieważ jego podziurawiony kapelusz zdradzał obecność wyjątkowo tłustego towarzystwa w środku. Gdybym go wziął, mógłbym szybko palcem pojechać po “dyskotece”.;)) Postanowiłem nie przerywać imprezy. Widać, że w niektórych miejscach wychodzą młode grzyby. Oczywiście nie można jeszcze mówić o nadchodzącym wysypie, ale w ściółce wyraźnie da się wyczuć pewne ruchy i – na razie niewielkie – ale regularne wstrząsy grzybotwórcze. Kiedy piszę te słowa to dolnośląskie lasy są już po dość obfitych, ciągłych opadach deszczu, temperatury poszybowały w dół, a kolejne prognozy pogody na najbliższe półtora tygodnia przewidują kontynuację chłodnej i wilgotnej aury. Czym to się zakończy? Można się tylko domyślać. Jeśli lasy zostaną ponownie podlane, a temperatury nie wrócą do wysokich wartości to coś grzybowego musi się wydarzyć, nie ma takiej siły, która to powstrzyma. Jednak wolę spokojnie czekać i nie zapeszać, aby “dobrze nie żarło i nagle nie zdechło”. Szybko płynęły kolejne minuty wyprawy, z każdą sekundą byłem coraz bliżej bukowińskich borów i zagajników. Na Drołtowicach udało mi się odwiedzić kilka drzew, które wkrótce będę prezentować w cyklu pereł dendroflory. Z dendrologicznego punktu widzenia, nie do końca doceniałem drołtowickie lasy. Po niecałych 2 godzinach deptałem najbardziej urokliwe miejsca w Bukowinie. Było letnie, ciepłe popołudnie. Postanowiłem odwiedzić jeszcze bukowiński “trias”, bo tak określam niewielkie królestwo paproci pomieszane z młodymi bukami i jagodnikami. “Trias” rośnie w bardzo specyficznym miejscu, gdzie praktycznie przez cały dzień wszystko jest w nim podświetlone przez Słońce. Obecnie, w dojrzałej fazie lata wygląda niezwykle, stanowi miniaturkę ery mezozoicznej, w której paprocie, skrzypy i widłaki porastały bujnie pierwotne lasy. Nie wiem, skąd u mnie aż tak nieprawdopodobne porównanie do tego, co miało miejsce wiele milionów lat temu? “Odleciałem” chyba w tym wszystkim, ale w Bukowinie tak jest, że często “odlatuje” się ku myślom, marzeniom odległym i głębokim, gdzie czas lasem płynie ponad świadomością zwykłej teraźniejszości.;)) Po wielogodzinnym zalesieniu, jednak wciąż w stanie niedolesienia wyszedłem na skraje lasów. Bukowińskie sierpniowe klimaty perfekcyjne jak zawsze! Tradycyjnie żal wracać! Pomimo, że w koszyku pusto, w aparacie mnóstwo fotek, a w głowie tysiące kilogramów leśnych wrażeń. Cała relacja pod linkiem: https://www. lenartpawel. pl/zakwitly-wrzosy-w-bukowinskiej-krainie-wkrotce-lato-minie-nadchodzi-jesien-a-wiec-grzybowe-czasy. html
mm — ok. 1 na godzinę
Fajny las, miejscami mieszany, mieszany liściasty, głównie dębowy, płasko, bez zarośli, sporo miękkiego mchu i liści, miejscami trawy, wilgotne podszycie, po ciepłej nocy, warunki wydawały mi się idealne. Srogo się zdziwiłem, gdy po 3 h chodzenia po lesie w 2 osoby udało nam się znaleźć jednego grzyba jadalnego, w dodatku był to zajączek. Uwaga, bo kleszczy mnóstwo!
mm — ok. 5 na godzinę
Sucho w górach. Czy to ceglastopory?
mm — ok. 0 na godzinę
Pogoda piękna, spacer udany, grzybów jadalnych brak.
mm — ok. 30 na godzinę
3 godz. po lesie w 2 osoby głównie podgrzybki i trochę prawdziwków. Male jeszcze wychodzą tak że jeszcze nie koniec.
mm — ok. 10 na godzinę
Lepiej niż tydzień temu. 100 grzybków na 5 osób. Kilka prawdziwych, okazałych i zdrowych. Reszta podgrzybki..
mm — ok. 20 na godzinę
Prawe robaczywe, podgrzybki w większości zdrowe. Sporo grzybków już wyzbieranych jak to przy Nd, ale udało się trafić na lasek gdzie jeszcze inni nie dotarli i sporo podgrzybka tam było. Kilka maślaków i ceglaków też się znalazło. Cudowny odstresowujący dzień w lesie.
mm — ok. 15 na godzinę
Masa kolczaków rudawych i obłączastych, więc jeśli ktoś lubi, można by napisać, że 100/h, a nie 15/h;)
Poza tym sporo podgrzybków i trochę prawdziwków (te często robaczywe), pojedyncze kurki, ceglasie i mleczaje świerkowe, trochę muchomorów czerwieniejących i rdzawobrązowych, pierwsze lakówki ametystowe i pieprzniki trąbkowe sezonu.
Na deser, ale to duchowy wyłącznie, mleczaje przydymione, pierwszy raz w życiu na nie trafiłam.
Naprawdę nieźle, a myślałam, że będzie kicha :)
mm — ok. 0 na godzinę
Sucho w lesie, bardzo mało jakichkolwiek grzybów