Cześć, Grzyboświrki ☺️ Jakby tu ocenić sezon 2023 w kilku słowach ? Było dobrze. Nie było lipy. No bo jak może być lipa, kiedy ma się tuż pod nosem beskidzkie lasy, zwłaszcza niesamowitą Rubinową Dolinę ??. I do pełni szczęścia najlepszego grzybiarza na 4 łapach – Rubika ??. Jeśli dołożyć do tego przemiłe wojaże po lasach wschodniej części kraju to wystarczą dwa słowa …” Fajniutki sezon”. Nie jakiś wybitny - ale sympatyczny. Bardzo sinusoidalny bo w przeciągu tygodnia zdarzało zarówno genialne grzybobranie jak też i wyjątkowo mierne....
Fajniutki bo długi, standardowo od maja do listopada, niezbyt przewidywalny ale urozmaicony grzybowo. Mówiąc niezbyt przewidywalny, mam na myśli zmianę w ilości występowania poszczególnych gatunków. Śmiało można napisać, że był to rok
pieprzników. Wszystkich
pieprzników. Śląskie góry nie były specjalnie hojne jeśli chodzi o to leśne złoto, ale w tym roku karta się odmieniła.
Kurek było naprawdę sporo. Tak klasycznych jak ametystowych i pomarańczowych. A trąbkowe to w ogóle w tym sezonie były nie do wyzbierania.
prawdziwki rosły w normie, ale już
koźlarze czy
ceglasie nieco mniej niż w poprzednich latach. Moje ulubione muchomory, też skromniej owocowały, za to do oporu można było nazbierać
opieniek. Patrzę na sezon głównie z perspektywy Beskidów ale warto napisać, że poznaliśmy w tym roku piękne, niemal legendarne lasy janowskie na Lubelszczyźnie, tak zupełnie bez przewodnika, na czuja, czyli na rubikowy nos. Uzbieraliśmy tam sporo więcej niż tak zwane „co nie co” a potem powtórzyli podobnie udane zbiory tak w świętokrzyskim jak i na Podkarpaciu. Spory plusik należy się przełomowi lipca i sierpnia, kiedy właśnie w podkarpackich lasach zawrotu głowy dostaliśmy od
koźlarzy czerwonych i
prawdziwków. A sierpniowe lato, jego pierwsza połowa to również pokaz mocy beskidzkich lasów. Jak nam górskie lasy, zwłaszcza „rubinowe” dały do wiwatu i sypnęły borowikiem, to przez kilka ładnych grzybobrań oprócz
prawdziwków zbieraliśmy też na ich widok szczęki z podłogi. Cudownym doświadczenie tego sezonu, były grzybobrania w odkrytej na przedzimiu ubiegłego roku genialnej miejscówce na
koźlarze i
borowiki. Nie sposób nie wspomnieć o górskiej jesieni – jej też należy się szacunek za
rydze, aksamitki, za pierdyliony trąbek i
opieniek, i za niesamowite
prawdziwki aż do listopada. W ogóle górskie listopadowe
borowiki to absolutny „Top of the Top” Nie ma piękniejszych … i zdrowszych. Takich grubych, przysadzistych
prawdziwków, z ciemnymi, wpadającymi we fiolet i indygo kapeluszami – to ze świeczką szukać w innych miejscach w Polsce. Kilka z nich zobaczycie na fotach w dopiskach. Ogólnie uważam, że ten sezon zasługuje na mocną piątkę. Jeszcze tylko słowo o inicjacji -, czyli spotkania tazokowych kubków smakowych z czarcim jajem’’. Wynik inicjacji mówiąc po japońsku – jako-tako. Osobno poza clou portalu przemiło wspominam spotkania z mieszkańcami górskich lasów. Wierzcie, że przyglądanie się majestatycznemu jeleniowi, szmaragdowym zimorodkom sunącym wzdłuż nurtu potoków jak eF-y 16, i baraszkującym, rozbawionym jak przedszkolaki – wydrom znad Rubinowego Strumienia, to niesamowite, niezapomniane wrażenia. A teraz, kiedy dość ciepła zima zamknęła drzwi do leśnej, grzybowej spiżarni, pozostaje czekać na maj i pierwsze
ceglasie. Przy okazji ciepło pozdrawiam kilkoro poznanych grzyboświrków w tym sezonie i tych spotkanych ponownie w tym roku. I na koniec - Wam wszyscy sympatyczni grzybowi forumowicze, bez wyjątku, i Tobie Adminie - życzę Dosiego, obfitego i świetnego roku i pełnych koszy w kolejnym sezonie. Pozdrowienia T&S&R