Śniegiem utulony do snu zimowego las liściasty i mieszany, aczkolwiek nie do końca, pomimo pozornegu snu będzie się tam przez najbliższe 3 miesiące odbywał teatr zimowych grzybków. Dzisiaj ustrzelony
boczniaczek pomarańczowożółty i
rozszczepka pospolita.
Witajcie. A taki jeszcze wczoraj miałem sprytny plan na dzisiaj (po doniesieniu Gucia), miałem po raz ostatni sprawdzić jak tam też gęsi na piaskach sobie radzą. Niestety rano plan zmienił się sam. Zamiast na piaski utknąłem na 2 godziny na odśnieżaniu posesji. W trakcie łopatowania pomysł z piaskami skutecznie wyparował mi z głowy. Tak więc bagna. Po drodze do lasu przeglądałem skrupulatnie każdą przydrożną wierzbę w poszukiwaniu pierwszych płomiennych grzybków, bo tak na prawdę widząc co się narobiło przez noc, byłby to chyba jedyny pewniak. Pewniak to pewniak, na tej samej wierzbie co zawsze, od zawietrznej, wykiełkowały aksamitne trzoneczki z płomiennymi kapelutkami. A w lesie zgodnie z oczekiwaniem wszechobecna biel, biel pokrywająca grubą warstwą każdy centymetr w miarę płaskiej powierzchni. Nadszedł ten czas, w którym będąc w lesie nie paczę w dół, lecz głowę zadzieram wysoko do góry podziwiając bajeczne widoki. A jak już schylam głowę to tylko w docelowych miejscach, w których na przykład na wykrotach lub bobrzych zrębach spod śniegu wystają pomarańczowe kapelutki boczniaczka. Tak więc rozpoczęty z przymusu zimowy sezon rozpoczęty. Przy odwilżach powinno być jak zwykle ciekawie. Pozdrawiam.