Szaleństwo! Wysyp
podgrzybka! O świcie las pusty - bez ludzi, ale nie bez grzybów. Po 30 minutach zbierania odnieśliśmy pierwszy pełny koszyk do auta nie tracąc go z zasięgu wzroku. Las sosnowy, w jednym miejscu ślady jakiejś starej sadyby otoczonej dębami. Tam jedyny na grzybobraniu
prawdziwek. Kosze pełne - miejsca, gdzie do stojącego na ściółce koszyka wrzucałem po 7
podgrzybków. Jedno z najbogatszych grzybobrań w moim życiu!
Piękna pogoda! Po posiłku pojechaliśmy ciut dalej, gdzie nie było ludzi, ale grzybów też niewiele - dwie "łączki"
maślaka pstrego - 0,5 godz i pół koszyka razem.