las liściasty głównie grabiny -
koźlarz grabowy znalezionych 50+ zebranych 22 szt., setki
kurek czyli około 1,5 kg oraz 1
podgrzybek zajączek.
Witajcie. KazanSky wrócił z zaświatów bezgrzybia, ruszyła grabowa maszyna, tego nic już nie powstrzyma. Ale po kolei. Pogodowy finał czerwca jakiego nie pamiętam od kilkunastu lat. Ostatni tydzień nękał Wschód zabójczymi temperaturami 35+ i pomimo że teoretycznie prawie codziennie wyjeżdżając z Wawy towarzyszyły mi burze i mniejsze lub większe opady, przemieszczając się na Wschód zostawiałem powyższe za sobą, jednym słowem na moje lasy nie spadła ani jedna kropla deszczu. I nawet kluczowy w wodę dla większości kraju piątek tradycyjnie ominął mój las. Dopiero w sobotę około południa dwukrotnie wraz z przechodzącymi burzami popadało dosyć zlewnie aczkolwiek bardzo krótko, ale za to wieczór przyniósł stały i jednostajny aczkolwiek drobny deszczyk ale i tak przez 4 godziny zrobił swoje. Tak więc z rana jeszcze po rosie wyruszyłem w las. Będąc w pełni świadomym ostatniego tygodnia nie nastawiałem się na jakieś fajerwerki a raczej na kurkowanie tak jak tydzień wstecz. No i faktycznie kurkowałem i cieszyłem się jak dziecko widząc nawet młodziutkie maślanki czy też gołąbki. Do myślenia dało mi pierwsze stanowisko grabowych - 5 spalonych słońcem afrykanerów, a może nie wszystko stracone? A później było już tylko lepiej, zacząłem trafiać na co raz to młodsze okazy. Tak więc grabownice odpaliły, na razie jeszcze skromnie, aczkolwiek jeśli wilgotność ściółki się utrzyma lub nawet będzie podsycana, w najbliższych dniach zaczniemy coroczny grabowy bal. Prawdopodobnie część z Was będzie mi to miało za złe, ale kończę z fazą pogoni i fascynacji
kurkami przechodząc z nimi na normalność czyli constans. Natomiast wszelką percepcję kalibruję na to, z czego mnie znacie najlepiej, kozaczenie to moja specjalność. Tak że tego, tydzień temu pokurczyłem, dzisiaj trochę pograbiłem, no to nie pozostaje nic innego jak za tydzień się zaczerwienić. Pozdrawiam.