las liściasty -
koźlarz grabowy - 1 szt,
kurki - kilka setek (po oczyszczeniu ponad 1,5 kg)
Witajcie. Pn-Śr popadało a od Czw znów 30+ i z wilgoci nic się nie zostało. A co gorsza kolejny tydzień wg pogodoprzepowiadaczy wygląda jeszcze bardziej zabójczo. Ale nic to, co zrobisz jak nic nie zrobisz. A dzisiaj chciałem przełamać grzybową niemoc i wakacyjne letnie dni rozpocząć tak jak na ten czas przystało. Jednakże po weryfikacji kilku przybagiennych wilgotnych dróżek grabowych zrozumiałem, że to jeszcze nie jest ten dzień. Jednakże już trochę wyżej, i o dziwo w wysuszonej jak pieprz grabinie przełamanej dębami, znalazłem pierwszego w sezonie bida grabowego
koźlarza. Bidny on, spalony, sponiewierany ale radochy mimo wszystko przysporzył co nie miara. Ale za to
kurki oszalały, bardzo miłe zaskoczenie i odskocznia od koźlarzowej niemocy.
kurki już wszelkiego kalibru włącznie z kilkoma kurkus gigantea. Żeby nie te komary mógłbym pewnie tak z
kurkami cały dzień, lub przynajmniej do czasu, aż by mi się skończyły wszelkie zasobniki. Jednym słowem po 3 tygodniach wegetacji
kurki w 4 tygodniu ich obserwacji dostały niesamowitego kopa, czyżby te kluczowe chłodne i mokre 3 dni zadziałały jak dożylny hormon wzrostu?. Wracając zahaczyłem jeszcze o czerwonokoźlarzowodajne dróżki, no cóż, sobie zahaczyłem. Tak więc gratuluję wszystkim szczęśliwcom, którzy już sobie używają grzybowych rozkoszy, ja tymczasem jeszcze sobie troszeczkę pożyję w grzybowej abstynencji, no dobra z
kurkami. Pozdrawiam.