Las: jodła, buk, brzoza, dąb i inne... To, że jest sucho, każdy wie... Ameryki tym stwierdzeniem nie odkryję... Ale myślałam, ze po ostatnich deszczach będzie dobrze 🤔. Trochę się zawiodłam... Na dzień dobry
borowik ceglastopry, w niezłej kondycji, bo ukryty... Poza tym nic... W ciemnym zakamarku lasu, coś się zajaśniło... Pierwszy
borowik usiatkowany... Wysuszony, ale trzymał się dzielnie. Niestety jak to usiatek - usitkowany.... Kawałek dalej kępa dorodnych usiatkow, znalezionych przez mojego męża - wyośnięte, czasy młodości miały już za sobą... I że zdrowiem krucho... W części mieszanej,
z przewagą buka i dębu trzy zawadiackie kozaczki, zdrowe, kolejne stado usiatków - przy jodłach... Tym razem młode - kapelusze zdrowe, a nogi... cóż... same chodziły... Do tego jeszcze jeden malutki
ceglaś ze spierzchniętym ( popękanym) kapelutkiem. I największe rozczarowanie - stadka
kurek, które w zeszłym tygodniu dawały nadzieję na zapełniony kurnik ( koszyk), zniknęły, całkiem - bez jakiegokolwiek śladu, że były... Prognozy pogody nie dają wielkiej nadziei na bogate zbiory, choćby takie jak w zeszłym roku, właściwie na żadne, jeśli nie stanie się cud i prognozy się nie sprawdzą🙏. Zdaje się, że tylko klan komarzyc, z niższych warstw ( okolic potoku) ma się dobrze. Uzbrojone w ostre szpikulce, nasączone trucizną - atakuje z ukrycia. Na szczęscie, nie rozpanoszyły we wszystkich częściach lasu - i to jest dobra wiadomość 😁. Niemniej jednak, pomimo szelestu liści, latających klanów wampirzyc - do lasu zawsze warto. Miłej niedzieli 😊