Miałem czekać do weekendu, ale przecież czwartek to też dobry dzień na grzybobranie. Po niedzielnych i poniedziałkowych opadach ani śladu w lesie. Susza potworna. Strach stąpać po lesie aby tarciem podeszwy nie wywołać pożaru. Ale efekt końcowy to 48 pieprzników jadalnych. Tak wysuszone jakby już z godzinę siedziały w suszarce...;) Las wciąż woła o deszcz...