Równo z poranną mżawką do lasu. Popadało, tak na prawdę całodobowo z impetem w głąb. Ranek z 10 stopniami i jak wspomniałam mżawką. Wspaniała odskocznia po upałach. W lesie dwie niespodzianki. PIERWSZE tego sezonu
borowiki w ilości 9 sztuk. Duże, pogryzione przez ślimaki, ale radość tak z leśnej ściółki wprost do kosmosu. Po drodze 1
kania, i w 2 miejscach wyrośnięte i dorodne
kurki. Nie pierwszy raz w tym sezonie z
kurkami miałam przemiłe spotkanie..............
Z pewnych powodów spacer krótki. Ale za to w jakich okolicznościach przyrody. Lasy wodą nasączone na maxa, choć przyznam dróżki bez jednej kałuży. Wszystko ściółka pięknie pochłonęła. Każda roślinka, mała czy też duża, krzew czy też dąb bądź buk dorodny w kroplach deszczu skąpane. Coś uroczego w tak miły nastroju zawitać do lasu. Tak w lesie być powinno- wody dostatek. Wreszcie nic pod stopami nie trzeszczało, a ściółka miękko pod stopami się uginała. Powietrze też inne niż ostatnio- a było sucho, że zapach tartak, a nie las przypominał. A raczej suszarnię desek. Dziś to co innego- chłodno, wilgoć, krople na każdym krzewie- rewelacja. Nim doszłam sobie spokojnie do miejscówek - tak z 50 metrów - przede mną ścieżkę leśną gęsiego przebiegło całe dzików stado. Pochód rozpoczynała locha, za nią takie sobie dwa średniaczki, locha, następnie dziczy żłobek- takie 4 pasiaczki malutkie i pochód zamykała następna locha. Odczekałam na dróżce, co by dzikom nie wchodzić w paradę i po pięciu minutach swoją ja ruszyłam drogą. Pierwsze miejsce z
kurkami. Nazbierałam i w drogę. Kawałeczek dalej - z drogi z daleka widocze- powitały mnie piękne
borowiki. Całe wyrośnięte stado. Ponagryzane przez ślimaki, poznaczone w częściach przez robaki- ale i dla mnie coś tam zostawiły- z kapeluszami pokrytymi liśćmi. Tak sobie urosły, aby oczy me nacieszyć. Pierwsze, to i najpiękniejsze- jak dla mnie. Po drodze zebrana 1
kania. Niestety więcej nie urosło, albo ja na nie nie natrafiłam. Powolutku spacerek mój dobiegał końca. Jeszcze tylko jedna miejscówka na
kurki. Były, urosły, oko nacieszyły, plecki pozginać trzeba troszkę było. Na sosik wystarczy. Spacer cudny, oby w takim klimacie było ich w tym sezonie więcej i więcej............. Buziaczki i serdecznie pozdrawiam :)