Witam wszystkich 🙂 Tym razem nie odwiedzałem stałych miejscówek (noo prawie nie) a wybrałem się w "nieodkryty" jeszcze rejon lasów. Plan był na znalezienie jakichś nowych miejsc - może nawet jakiś zagajnik na
rydze? Tym razem towarzyszył mi rower, dzięki czemu mogłem odwiedzić dalsze rejony. Dobrze, że z rodziną udało mi się dojść do kompromisu - jak znajdę młode okazy (takie "słoikowe"), mogę zbierać 😆
Krótko podsumowując:
podgrzybki wszelkiej maści - 229 (głównie brunatne, troszkę "czarnych łebków")
Prawdziwki - 8
Kurki - 3
Koźlak - 1
Maślak - 1
Ogólnie mam mieszane uczucia. Zeszły tydzień dawał nadzieję, że grzyby ruszyły, przynajmniej lokalnie. Tymczasem szybki piątkowy rekonesans po stałych miejscach nie był już optymistyczny - zamiast być więcej, było mniej, prawie żadnych młodych i brak śladów, żeby ktoś wcześniej wyzbierał. Stąd pomysł na sprawdzenie większej połaci lasu żeby wybadać ogólne nastroje grzybowe. Przez pierwsze trzy godziny trafiłem tylko jedno miejsce "z potencjałem" na przyszłość - ciekawy młodnik brzozowy - i tam trafiłem kilka
prawdziwków. Jednak bez rewelacji jak na możliwości młodników. Cóż, poczekam na prawdziwy wysyp to sprawdzę jeszcze raz. Dalej już były tylko starodrzewy bukowe czasem z domieszką sosny, czasem z domieszką dębu. Kompletna pustynia 🙁 Wypatrzyłem może z 7 - 10
podgrzybków, z częstotliwością jeden grzyb na pół kilometra marszu. Coś stare lasy bukowe mocno strzegą swoich tajemnic... To w takim razie skąd taki wynik w podsumowaniu? Ano wracając, po drodze przejeżdżałem koło "podgrzybkowej" miejscówki, którą odkryłem w zeszłym roku. Las iglasty porośnięty pięknym grubym mchem - w moich stronach rzadki widok. A że jest przy samej drodze wystarczyło skręcić w prawo i już jestem. I jakbym w inny rejon kraju trafił - gdzie nie spojrzeć wystają z mchu łebki młodych
podgrzybków 😍 Kolejne dwie godziny to było może nie "koszenie" ale jednak konkretne grzybobranie. Kosz w zasadzie zapełnił się sam. Może znalazłbym więcej ale ciemno się robiło a ja latarki zapomniałem 😉
Wnioski takie, że na stałych "bankowych" miejscówkach da się nazbierać. Ale idąc przez las "na azymut" można nie trafić kompletnie nic. Ściółka wydaje się przysychać, ale pod nią wilgoć się trzyma. A w mchach tym bardziej jest jej więcej. I chyba w lasach z mchem cała nadzieja na najbliższe dni. Tylko żeby te
prawdziwki coś więcej pokazały...
Pozdrawiam wszystkich Wytrwałych, którzy wciąż szukają! 🙂