Szybki zwiad prawdziwkowy po pracy 2 h, moje buki i buczki nadal jednak uparcie testują moją cierpliwość i śluby wierności, i ciągle beztrosko sobie sjestują w sierpniowym słoneczku, wypychających tylko spod liści miejscowo zastępy
gołąbków czarniawych i różnych innych surojadek/gołębi, pojedyncze przerośnięte i skapcaniałe
podgrzybki i 2 przemoknięte szlachcice skonsumowane prawie w całości przez pazerne ślimaki. Jednakże da się odczuć to podniecenie w lesie, to drżenie, te gotowanie się w boksach do startu, to muszą być już naprawdę ostatnie sekundy przed Wielkim Prawdziwkowym Maratonem!!!
W międzyczasie żeby nie robić pustych przebiegów, szybki szaberek po znajomych kurnikach-
pieprznik jadalny obecnie rządzi i można powiedzieć, że Warmia
kurkami stoi i basta!💪 Nazbierawszy na solidny gar zupy, dałem spokój drobiowi zawsze hojnemu, a i nie chciałem zadeptywać maleńkich żółtych łebków od szpilek swoimi buciorami! Po powrocie do domu nad Wadągiem objawił mi się za to Wielki Prawdziw Najprawdziwszy- tłumaczcie sobie jak chcecie, ale dla mnie to oczywisty znak od samego Manitou, że w tym roku już za chwilę będę tachał kosze wypełnione samymi
prawusami i czerwonołepkami, i to tylko same młode, zdrowe i jędrne grubaski, a moja i pożyczona od rodziców suszarka będą chodziły nieprzerwanie przez miesiąc! I taką wizją uspokojony i natchniony, otworzyłem sobie dobre piwko kraftowe (a propos browarów w butelce, tylko jutro i pojutrze polecam w Lidlu 4+4 gratis😁) i zabrałem się za obrabianie
kurek, bo żonka pyszną zupę zrobi, ale jak dostanie już pieprznika oczyszczonego, umytego i pokrojonego w misce!🥳