Najpierw las sosnowy i
rydze... Najwięcej małych, ale i tak na 2/3 robaczywych, aż się płakać chciało. Mimo wszystko radość bo nigdy w życiu tylu naraz nie spotkałam. Do tego
zielonki, a
maślaki brałam tylko małe inaczej kosz by się zapełnił w pół godziny. Potem przejazd na drugą stronę do Miedzichowa - tam syn w pół godziny znalazł kilkanaście pięknych
koźlarzy pomarańczowo żółtych, kilka
babek - zagajniki brzozowe. Ja w wysokim lesie dozbierałam do koszyka
podgrzybków i
kurek. Super grzybobranie, takie lubię najbardziej.