W pojedynkę skontrolowałem swoje miejscówki. Przywiozłem kolorowy kosz różnych grzybów. Ucieszyły zdrowe prawdziwki. I znowu: borowiki, podgrzybki, maślaki, kurki, gąski... Koszyk saren zawiozłem do znajomych. Resztę ułożyłem do zdjęcia według gatunków i tak, żeby każdy osobnik mógł zaprezentować się jak najlepiej. Najdłużej byłem w starym, sosnowym lesie. Wyprawa trwała 3 godziny. Na drogach leśnych brakowało miejsc do parkowania, a w lesie grzybiarzy więcej niż w październiku. Niekiedy 1 listopada był śnieg, a w tym roku El Dorado. Oby tak dalej- to życzenia dla wszystkich zbieraczy.