Witajcie leśne ludki. Tak to jest, Drogi dzidku, że Polak zawsze musi pomarudzić :). Jak nie powietrze w koszyku, to za ciężki albo za dużo ciekawskich ludzi wokół. Dziś myślę większość była zadowolona, luft w nosidle nie hulał, pogoda idealna do zbierania, nie za zimno, nie za ciepło.. deszczyk nie kropił. Uzbierało się ok. 250-300
podgrzybków, zostawiłem sobie 1/3 a było ich 84 ładniutkich, idealnych, ok. 20-stu takie "ciamcie" na susz i kilka
maślaków pstrych na grubej nodze + dorodny
maślak zwyczajny, którego ktoś wyrzucił na ścieżkę razem z grzybnią. Dziwne, przesyt? Od 7:30 - 12:30.
Latarki i flashe nie były potrzebne :). Na spokojnie, relaks i odreagowanie. Dużo ludzi, co było do przewidzenia, skoro zamknięte cmentarze, galeria i kina. Gdyby na czasie i nazbieraniu zależało, poleciałbym od razu jak dzik do miejscówki, bylibyśmy z Łukaszem pierwsi. Ale że początek w drugą stronę i powolne "zataczanie" się :), mrowie ludzi zaraz przy wejściu na nią oblazło.. nawet zdjęć nie porobiłem.. jakby ta żółta kamizelka działała na owady (osy:p ) heh.. Wtedy siatka z kieszeni byłaby potrzebna. A tak constans, jak bazylia mawia :) - koszyczek i w drogę powrotną. Towarzysz już dał zdjęcie przy samochodzie. Nie powiem, czuję nogi i ręce, choć tylko 7,8 km przez niecałe 5 godzin. Choćby emeryci heh. Naleję sobie wody do wanny a piwa do szklanki i Wasze zdrowie :)! Aby COVID, nuda i kontuzje omijały. Najgorsze co może być, to 2 tygodnie albo więcej izolacji.. bez lasu, bez przyrody.. Zatem jeszcze raz: ZDROWIA!!!