Celem wyprawy miały być
podgrzybki, tych akurat nie ma na zdjęciu. Jednak to one stanowiły ponad połowę ok. 5 kg pozysku.
Poza tym kilka wielkich i zdrowych
ceglastoporych.
Maślaki zwyczajne i pstre, które pomimo wstępnej selekcji w lesie w połowie okazały się robaczywe.
Sporym zaskoczeniem były znalezione na miejscówce
ceglastoporych trzy młode, piękne
prawdziwki.
Dopełnieniem zbioru były
kanie, które z przesytu kotletów robią u mnie teraz za flaczki. Pychota!
Wisienką na torcie odkryte skromne stanowisko borowiczaka dętego.
Grzyby znalezione w 5/20 miejscach na 25 km rowerem. Ciągle...
czekam na swoje eldorado 😁.