Las sosnowy, mchy, porosty i piach. Wynik oddaje bardziej ogólne zadowolenie z grzybobrania, niż faktyczną liczbę zebranych sztuk. Zazwyczaj już skraj lasu witał nas
maślakami,
podgrzybkami, rydzami i mnóstwem niezidentyfikowanych gatunków, ale nie tym razem. Jadalnych grzybów brak. Ani jednego
prawdziwka. Może nie trafiliśmy w moment i
podgrzybki zaczną się póxniej... zebraliśmy ich garstkę malutkich, ledwo wylęgnietych z mchu. Kilka maślaków i brak śladów po ścięciach. Na osłodę wypadu parę
rydzów. W drugiej miejscówce również puściutko, brak maślaków,
kurek i kozaków i brak śladów...
Las przeczesany równo przez innych choć niewiadomo czy z powodzeniem. Znalezione kilka
gąsek, których w naszych starachowickich lasach brak. Na odchodne kilka
kani. Po podliczeniu dna wiaderka 50 sztuk grzybków w niecałe 2 h, ale jak pisałam wyżej - ogólnie lipa. A szkoda, bo będzie cięzko zebrać się na dalszy wyjazd ponownie.