Monokultura sosnowa na nadbużańskich górkach polodowcowych:
borowik sosnowy - 4 szt.,
borowik szlachetny- 1 szt.,
podgrzybek brunatny - 340 szt.,
gąska zielona + niekształtna - około 50 szt., 3 rydzyki, po kilkanaście
kurek i
płachetek, pojawiła się
wodnicha późna w nieograniczonych ilościach aczkolwiek na razie nie ma "brania", równie dużo
sitarzy i
sarniaków.
Witajcie. Zgodnie z planem, z samego rana, jak tylko pierwsze promyki słoneczka próbowały przebić się przez gęstą mgłę, stawiłem się na nadbużańskich polodowcowych górkach piaskowych. Pierwsze kroki z ogromna nadzieją skierowałem na stanowisko
borowika sosnowego. Jak znów ujrzałem pocięty korzeń wszystko mi opadło, jednakże kilkanaście centymetrów obok wystawało coś z mchu i nie był to
podgrzybek;-) kilka centymetrów dalej kolejne dwa sosnowe przytulasy a za nimi czwarte sosnowe cudo. Tak właśnie dla tej chwili zdradziłem swoje czerwone. A później już tylko monotonia,
podgrzybki,
zielonki i znów
podgrzybki itd, itd. Po drodze mijałem również całe stada
sitarzy,
sarniaków i
wodnichy późnej, która jeszcze dziewicza w niewyobrażalnych ilościach, obrasta młodniki sosnowe. Na zakończenie wyprawy trafiłem jeszcze 3 rydzyki. Po powrocie do domu okazało się, że ten dosyć silny wysyp
podgrzybka skażony jest specyficznymi larwami, które pomimo zdrowego korzonka rozwijają się w czapeczkach (nawet tych najmniejszych, które de facto dzisiaj przeważały). Tak więc około 10-15% zbioru
podgrzybka stracone, natomiast zaskoczyła mnie
zielonka, która dla odmiany dzisiaj była w 100% zdrowa a jeszcze 2 tygodnie temu 90% było zaczerwione.