Trzy godziny w lesie. Zebrane głównie
podgrzybki słoikowe w większości bez robali, kilka
zajączków (te, dla odmiany, w większości z robalami) i
maślaków. Mnóstwo
czubajek - te zostały w lesie. Niech się wreszcie ruszą Bory!
podgrzybki są tak małe, że trzeba naprawdę wytężać wzrok i zginać kark. Ludzi, jak na tak niewielki las, całkiem sporo. Niektórzy podwozili się samochodami w sam środek lasu, a co tam, kto zmotoryzowanemu zabroni... Dzisiejsze grzybobranie było wyjątkowe nie ze względu na zbiory, bo te nie powalają, ale z uwagi na leśne spotkanie ze stadem kilkunastu łań i dwóch ogromnych byków z fantastycznym porożem. Wypadły na mnie z trzaskiem łamanych gałęzi wprost w gęstwiny. Odległość - jakieś 50 metrów, stanęły jak wryte, po czym z gracją ruszyły w swoją stronę. Widok niesamowity! Wow!