Ze dwie garście młodych podgrzybków, trzy prawdziwki, jedna kania. Akurat tyle, żeby przykryć dno koszyka. W lesie warunki idealne dla wysypu grzybów, ale wzięły to sobie do serca jedynie niejadki. Jest ich taka obfitość, że w niektórych miejscach wręcz trudno stąpnąć, żeby jakiegoś nie uszkodzić. Oby podgrzybki wreszcie poszły ich śladem :)