Jestem... po kilkunastodniwej nieobecności, tak bywa.. praca zmianowa, presja, stres z którym sobie jakoś radzę i czas... leci i leci... Ale do rzeczy -
Byłem, po pracy nocnej, sprawdziłem moje lasy... Niecałe dwie godzinki z rana, sam, tylko ja i las... A w nim po kilku przebiegach moich miejscówek ogólnie niewiele, nie ma 100+
podgrzybków, ani innych rewelacji, ale było super - przede wszystkim spokój, śpiew ptaków, lasu szum... żadnego homo sapiens. Na tą porę roku muszę przyznać, że jest optymalnie, mokro i ostatnio ciepło więc powinny być.. bo przed rokiem były, te brązowe łebki, a i
prawusek się zdarzył: ( Niestety ten 2020 jest u mnie na niekorzyść zbieracko-grzybową, no cóż.. tak bywa. Po przejściu kilku rejonów różnego lasu do zbioru dziennego wpadły - trzy "tazokowe" aksamitki z jednego miejsca, 25
podgrzybków złotawych ala
zajączków, jeden mały
prawusek (tylko kapelusz został, reszta zgnita), i
czubajka kania, jedna wzięta ze stada około 6-7 resztę zostawiłem do rozsiewu. Z góry przepraszam za zdjęcie całego zbioru w plastiku (mieści mi się w plecaku), ponieważ dzisiaj jechałem komunikacją miejską do lasu i po co i kto co, ma wiedzieć po co...