Problem z oszacowaniem grzybnosci. Grzyby są, jest się po co schylać, jednak co najmniej połowa zostaje w lesie. Nawet te maleńkie, co to dopiero wychynęły ze ściółki potrafią być robaczywe. W domu, po dokładnych oględzinach, odchodzi znowu 1/3. Zebrane grzyby to głównie
podgrzybki, plus 3
kozaki czerwone, 4
koźlarze babka, i na deser 2 piękne
prawdziwki.
W lesie wilgotno, ciepło, sporo grzybowej młodzieży. Wciąż rosną
kanie, znikają zaś
maślaki. Nie ma masowego wysypu, choć narzekać grzech. Las wreszcie kolorowieje 😊