Chodząc dzisiaj po lasach myślałam tak jak napisał boogis lipa. Coraz więcej km w nogach a tu na dnie kilka
podgrzybków i
siedzuń. Postanowiliśmy jednak obejść wszystkie miejscówki co nie jest łatwe bo każda oddalona o 2 km. I niestety a raczej stety nie obeszliśmy, bo jeden lasek nas powalił. Celowo napisałam lasek bo do lasu mu daleko. Na przestrzeni 20 metrów cudowne prawe. Tylko 16 ale jakie. Jeden o średnicy 35 cm (cuudo), drugi 25, trzeci 15, reszta mniej ale nie maluszki. Wszystkie młode o jasnym mchu, nawet te giganty. Nogi jak baryłki a raczej baryły 😁 Zaledwie dwie nogi w połowie.
Później poszło z górki. Trafiliśmy na
czarne łebki. Cudowne 😂 Grzybów sztukowo nie dużo ale wagowo prawie 7 kg. Oprócz wspomnianych prawych, 2
kozaki dębowe, 1 czerwony, 25
czarnych łebków, 23
podgrzybki brunatne w większości słoikowe, kilkanaście
kurek i
siedzuń. Mnóstwo
kań. Widziałam ponad sto, rosną po kilka w jednym miejscu. Niektóre miały kapelusze które nie zmieściłyby się na żadną patelnię. Deszcz padał w drodze do lasu i z powrotem a w samym lesie nie. Czego chcieć więcej. Ludzi prawie wcale, grzybki są choć trzeba się nachodzić. Boogis to jeszcze nie koniec 😁