Rozochocona wczorajszym spontanicznym grzybobraniem w okolicach Poznania, wybrałam się do lasu w okolicę Nowego Tomyśla. W znajomym zagajniku istne maślakowe eldorado. Wybierać przebierać. Dużo młodych grzybków wielkości dwuzłotówki, idealne do słoiczków. Pełniejszy koszyk to efekt półtora godzinnego zbierania. Waga ponad 6 kilo. Drugie wyjście nieco słabsze. Trafiły się dwa kozaczki i kilka kani i około 140 maślaków. Z lasu wygonił mnie rozsądek, gdy pomyślałam że trzeba to jeszcze w domu obrać. Połowę podarowałam przyjacielowi. Pozdrawiam równie zakręconych grzybiarzy.