Po sobotnim grzybobraniu chciałem odpocząć, ale rodzina ze względu na piękną pogodę mnie przegłosowała. W Ulini byliśmy w samo południe. Na parkingu z 20 samochodów. W lesie mokro, głównie amerykańskie
borowiki, praktycznie tylko młode. Dodatkowo trochę młodziutkich
sitarzy, sporo
maślaków, ale 98% z lokalnymi, kilka
kurek i na koniec kolonia młodziutkich
podgrzybków brunatnych w większości zdrowych. Z lasu wyszliśmy o zmroku. Kiepski ten sezon.