Las mieszany, dębowo sosnowy plus młodniki dębowe i brzozowe. 3,5 godziny spaceru we dwie osoby. Generalnie słabo, ale coś tam na zupę będzie. Przeważają
kurki. Tych uzbierało się ok 1,5 kg. Padły dwa zdrowe prawe, parę
podgrzybków i parę
maślaków. Koleżanka uratowała honor wyprawy i odnalazła króla. Oto on!
Mega pouczające grzybobranie. Miejscówka stara sprawdzona, tym razem nie dała owoców. W młodnikach dębowych "capi" borowikiem, ale brak owocników. Myślę, że to kwestia 4/7 dni. Ale nie chyba nikt nie podejmie się wróżenia w tym roku :) Ściółka odpowiednio mokra i ułożona deszczem, widać każdą górkę. Niestety pod nią tylko grzyby niejadalne. Wyjątkowy rok. Jestem bardzo ciekaw.
Pouczających wątków tej wyprawy jest mnóstwo, ale pozwólcie, że podzielę się jednym. Po ponad 3 godzinach spaceru, z wytężonym wzrokiem, na sam koniec podczas kawuni i posiłku, pakowania gratów i rozmowy, zostały odnalezione dwa
borowiki. Jeden pół metra od koła samochodu, drugi 4 metry dalej. Oba zdrowe, młode. Taki pstryczek w nos od kniei :)