Znowu w lesie suchawo się zrobiło, a grzybów rurkowców jak nie było tak nie ma. Pogoda piękna, i rosa nocami i słoneczko za dnia przyświeca podnosząc temperaturę i nastroje. Żeby tylko jeszcze pojawiły się po lasach ONE. Ale niestety co może jedynie dać oczom i zmysłom niesamowitę radochę, to muchomory cudowne czerwone, rosnące takimi grupami, i tak wielkie jak nieduże stołki. Gdyby tylko nóżka utrzymała, można by było przysiąść i ze spokojem całe przepiękne leśne towarzystwo popodziwiać............
podgrzybków, świeżutkich, czarniutkich braki wielkie w lesie, to trzeba było jakiś plan awaryjny wymyślić. I tak ostatnimi dniami ganiam po zagajnikach za rydzami i
maślakami. Są i
Rydze piękne wyrośnięte i co najważniejsze, co niektóre zdrowe. Te z farszem w lasku zostawione. Pojawiają się także młodziutkie
maślaki- te z kolei zdrowiutkie jak
Rydze. I przy tej okazji takich zbiorów niezbędna dogłębna gimnastyka.
Rydze bowiem sobie bardzo upodobały rosnąć pod opuszczonymi do podłoża sosen spódnicami. Trzeba kukać i za kukiwać. Chociaż przyznać muszę szczerze, że i na otwartym terenie potrafią ni z gruszki ni z pietruszki wyrosnąć. Niektóre widoczna z daleka jak na dłoni, inne szczelnie okryte trawami. Dzisiaj w lesie sporo ich niestety zostało. Jednak co najbardziej mnie od dłuższego już czasu wzrusza, to te wcześniej wspomniane
muchomory czerwone. Las mini usiany. Rosną i w pojedynkę i też w wielkich grupach. Potężne kapelusze na solidnych nogach. One mi wyrównują podczas w lesie pobytu niedosyt w zbieraniu rurkowców. Dzisiaj to się na nie dopiero napatrzyłam. Piękne i dostojne- cuda nad cudami- mogę dla samego ich widoku przedzierać się przez chaszcze, moknąć i doznawać wszelkich innych niewygód. W czwartek- niestety- w tym sezonie pierwszy i oby ostatni- do domu ze mną przyjechał kleszcz, w rękę już wczepiony. Mam zajęcie- miejsce obserwować. Spacery po lasach grzybniętych czy też może mniej troszkę stanowią i tak rewelację. I powietrze cudne, zagrzybione w lesie, czasami parę kropelek zabłąkanego ni to opadu spadnie i zadziwi: skąd te krople- chmurek przecież prawie nie ma. Mam wreszcie o tej pięknej jesiennej porze czas na las - dla samego lasu. A grzybki- to 4
Rydze- w tym trzy wielkie, oraz maślaczki w ilości 20 sztuk. Mnie i tak ten wynik bardzo cieszy. W domciu co dzień pachną jednak grzyby. Serdecznie Was Wszystkich z mych pozdrawiam nizin :)