W lesie przytulnie, ciepło i bezwietrznie. Bardzo przyjemnie.
Maślaki modrzewiowe, przepiękne gołąbki,
szmaciaki. Z pogrzybków wyłącznie stare, spleśniałe, aż bieleje w lesie co kawałek. Udało się podnieść ledwie trzy brunatne i z 7
zajączków.
Borowików,
kozaków, kani brak. Moim zdaniem jeszcze musi się ściółka trochę napić, trzeba poczekać ze trzy dni.
W lesie miałam cudowne spotkania z cudownymi ludźmi. Po raz pierwszy udało mi się poznać kogoś, kto sadził "mój" las. Dowiedziałam się, że w 1963 i że wcześniej były to pola uprawne, a za nimi wielkie gospodarstwo. Niesamowite. A potem obdarowałam swoimi grzybami ze "swojego" lasu napotkanego pana, przemiłego, który na widok moich
gołąbków zakrzyknął, że "cudowne", a nie - jak reagują ludzie zazwyczaj - żebym wyrzuciła te "muchomory".
Muchomory czerwieniejące też napotkałam, całe stado. Trochę jeszcze boję się je zbierać. Uprzejmie więc proszę o podpowiedź, czy to czerwieniejące, czy też nie.