Korzystając z rzadkiej ostatnio możliwości, wyskoczyłem w lutowe południe na spacer. Najpierw wlazłem w krzaki i po chwili namierzyłem uszaty krzew bzu. No, grzyby zaliczone, teraz można pochodzić dla przyjemności. Zrobiłem spore kółko i wróciłem naładowany lasem. W tej części lasu jeszcze nie byłem, więc spacer był ciekawy, jak to w nowym miejscu. Buki, dęby, sosny, brzozy, wszystko co trzeba. W sezonie może być dobre miejsce, ale też zatłoczone. Tymczasem podziwiałem uroki, co jak zwykle w dopiskach. Na głównym zdjęciu uszaczki, które sobie na koniec zabrałem. Pozdrawiam!