Dwugodzinny spacer z Rubikiem po breńskiej bukowinie.
Kurki,
ceglasie i jeden ładny zdrowy
prawdziwek Nieśmiało, bardzo powściągliwie i rzekłbym nawet - nieco wstydliwie leśnickie lasy powoli ponoszą się po klęsce letniej suszy. Musiało by padać dobry tydzień, żeby sytuacja wróciła do normy. Strumienie wyschnięte a źródła ledwo zipią. Wiem, że breńskie buczyny nie poddadzą się tak łatwo bo łapią pod swoje korony - każdą kroplę życiodajnej wody z krótkich opadów. To co urosło z piasku i ulotnej mgły w breńskim lesie - to piękne, dorodne zdrowe
kurki, lekko poobgryzane
ceglasie i całkiem przyzwoity
borowik. Cóż, na bezrybiu i rak - ryba;). Za to nasz mały Rubik jest genialnym towarzyszem leśnych spacerów, choć póki nie dorośnie ( ma 4,5 miesiąca ) nie chodzimy po górach dłużej niż dwie godziny. Będzie z niego pociecha i tajna "wunderwaffe" na
kozaki i
prawdziwki. O czym zapewnia dumny jak paw z Rubika - Tazok