W lesie mokro po wczorajszym deszczu, porównując do poprzedniej soboty bo ta sama miejscówka:
prawdziwki na sztuki, niedobitki dosłownie, zero małych, kilka
poćców,
maślaki sitarze też już kilkudniowe, sporo
koźlarzy, kilka godnych
czubajek kań, sporo małych
mleczajów jodłowych. Reasumując, robi się zimno, wszystko chyba stopuje, oby nie na stałe już. W sobotę nie ma po co jechać, ludzi będzie tłum, a przezbierane jest dość konkretnie. Koszyk pełny, ale ten mniejszy, wiosenny.