Resztki grzybów ze spiżarni leśnej wydane.... 35
podgrzybków na do widzenia :)
Miniona niedziela - 16 raz w listopadzie br. listę obecności w lesie na grzybobraniu podpisuję :) Niestety nadeszła ta chwila kiedy ten segment usług Matka Natura postanowiła na co najmniej pół roku zawiesić :) Na odchodne 35
podgrzybków dostaję i to w całkiem niezłej formie. Może kufajki i beretki z antenkami miały, a przed sesją je zdjęły:D
podgrzybki to takie swojskie chłopaki z sosen i świerków, lubię być otoczona nimi :) Na różny sposób próbuję je wyłapać... metodą podchodu, przykucu, albo podczołgu :) Tym razem parę osobników przed trudniejszym zadaniem mnie postawiło..... za ogrodzeniem szkółki kumplowskie spotkanie, bardzo urokliwe, sobie urządzili :) Pół godziny tańcowałam przed drucianym płotem, ręce na pięć długości bym chyba musiała mieć, wszystkie grzyby poza ich zasięgiem stały :) Ani pod siatką się przeczołgać, bo mocno naciągnięta, ani przez, bo giętka... no nie da rady :) Postanowiłam w końcu zostawić ich los i towarzyszyć swojemu. I wtedy... jest! na drugim końcu szkółki jest wejście! nie drabinka, której szukałam, ale zakamuflowana mała furtka! 😀 Tłuściutkie grubasy w moim koszyku wylądowały :) Gdyby dzień dłuższy był pewnie więcej by było, ale słońce na pół etatu teraz robi, w lesie popołudniu już jakoś rzewnie jest, wracać trzeba. I tak oto z grzybami w tym sezonie się pożegnałam, z lasem... gdzieżby! 😆 Pozdrowienia dla wszystkich grzyboludków... do zobaczenia w przyszłym, mam nadzieję udanym sezonie 🙋 😆