Trawa, mech, borowiny (gdzieniegdzie) - 3 osoby, 3 godziny - 270
podgrzybków, 1
kania, 1
zielonka i 1 ślimak ale znaleziony już w domu.
To już ostatni wypad, zielonek nie ma i nie będzie niestety.
podgrzybki zmrożone, mimo że w lesie szronu nie było. Ale jak się przyjeżdża na grzyby po 11-ej... Przed Wieżycą piękny widok pokrytych szronem gałęzi drzew, krzaków i traw. Tylko mignęły za szybą i już było normalnie, czyli jesiennie, mglisto i szaro. Ogólnie - pełne zadowolenie, nie tyle z grzybów co z łazikowania
Niby niedużo jak w koszykach ale jak się policzy to jest co czyścić z traw i igliwia. Ale nic to, już się suszą. A w duszy już gra żal, że to koniec na ten rok. W którymś dopisku Tazok wspomniał o borowikach amerykańskich. Też widziałam je pierwszy raz, ale nie tylko widziałam, zbierałam też. W kosodrzewinie gimnastyka ekstremalna, nigdy w życiu nie byłam na takim grzybobraniu ale było co oglądać i zbierać, a jak pięknie wyglądają suszone czy w occie. Znawcy powiadają, że to gatunek bardzo inwazyjny, czy aby nie zagrozi naszym rodzimym borowikom ? Ja już kończę ten sezon. Jeszcze tylko pozostanie mi rozdać co uzbierałam i przerobiłam a muszę z tym zdążyć przed Świętami. Bo największa frajda to jechać do lasu i nazbierać, nieco mniejsza jak trzeba się z tym uporać i je przetworzyć, a potem to już ogromna przyjemność obdarować bliskich i znajomych, którzy nie czują potrzeby bywania w lesie bądź nie znają grzybów. (Zupełnie tego nie rozumiem)
Napisałam, że kończę sezon. W domu mi mówią, ze kończę go od miesiąca - więc może jeszcze nie?
Pozdrawiam wszystkich, którzy umieszczają tu swoje wpisy, znam nicki, wiem kto jest nowy, bo w sezonie to jest moja lektura na dzień dobry. Bardzo podobały mi się wpisy Grzybiary z wielkopolskiego sprzed chyba dwóch lat, np. jak zaglądała świerkom pod spódnice. To by było na tyle. Do usłyszenia w przyszłym roku.