Bogato, statystyka może nie powala, ale grzybobranie bardzo udane - gatunki wszelkie:
rydze, czerwone i szare
kozaki,
podgrzybki,
kurki,
zajączki,
kolczaki,
opieńki.... i Panowie Zamszowi;) - o nich szerzej na beskidzkiejsalamandrze - link w pierwszym tazokowym dopisku....
.... Wczoraj były wojaże po żywiecczyźnie, przy słowackiej granicy w Zwardoniu. Tam grzybowa bieda aż piszczy. Dzisiaj dla poprawienia humoru Brenna - to absolutnie niezawodne lasy - zresztą jak zwykle. Plony zostały "w ciemno" zamówione przez babcię Anię i zrealizowane z nadwyżką. Letnia pogoda, kalejdoskop kolorów w górskich dolinach, ludzi tyle co kot napłakał przełożyło się na niedzielę z cyklu "cud - miód". Młodych owocników mało, nawet bardzo mało. Z tych tzw. "świeżaków" tylko
rydze,
kolczaki i
opieńki, widać, że sezon w górskim lesie powoli ma się ku końcowi. Reszcie rurkowców zwłaszcza kozakom i prawdziwkom - bliżej jest do hospicjum - niż na talerz. Honoru rurkowych grzybów będą jeszcze bronić - mam nadzieję - aksamitki -
podgrzybki aksamitne - ale to śpiewka przyszłości. Za to oczu nie można oderwać od muchomorkowych ścieżek w młodnikach i od polanek obsypanych biedronkami w białe kropki. Z dala od ludzi rosną sobie spokojnie, a śliczne są te "amanity" jak rzadko które grzyby. Spotkaliśmy też kilku ciemnych typów;)
goryczaki purpurowozarodnikowe, urodą nie odbiegających od
muchomorów - więcej o "Panach Zamszowych" jak je nazywamy w pierwszym dopisku. Pozdrawiamy z cudnych jesiennych Beskidów. Duet S&T