62 modrzewiowe maślaczki, kilka
rydzów,
podgrzybki,
koźlarze, nawet jeden czerwony, a na koniec troje szlachciców.
Szlachcice pełną gębą rosły sobie jak gdyby nigdy nic w "byle jakim lasku". Niepozorne brzózki pozbawione połowy listowia, jakby trochę za przyczyną ostatniego sztormu wiejącego poniekąd nad Bałtykiem, trochę też z powodu uplywającej pory roku, skrywały w swoich trawach, rzadkich jak niepodlana grządka wiosennego szczypiorku, trzy zdrowiuśkie
prawdziwki. Nigdy w tym miejscu nie rosły. Nie istotne. Nie one miałybyć w centrum uwagi. Dziś "marchewką" miały być zielone i rude blaszkowce. I tu komunikat przedwyborczy, jeżeli wybieracie się w łykend na
rydze bądź
zieleniatki w okolice Dzióbka, nie warto. Jeżeli natomiast zadowalają Was żółte maślaczki, to możecie mieć frajdę. Na zdjęciu bohater dzisiejszego, wczorajszego dnia.