Tym razem wyjątkowo, bez zbędnej gadaniny.... 49
podgrzybków, 28
maślaków, garść sitakow, jeden
kozak😉 Las ten sam co ostatnio, iglasto-trawiasty, nieco "zdołowany", nieco zarowiały, przez wesołą czeredę dzikich wieprzków nieco "wzruszony", jesiennymi kolorami pięknie ubarwiony 😆
Agent leśny grazka melduje się ponownie, raport do grzybowego centrum info zdać. Nie jest źle, ale bosko też jeszcze nie. Hydrowarunki - poprawa,. świadkiem podlewania lasu byłam, jeżeli ktoś/coś przy "klimie" majstrować nie będzie i pokrętła na zero nie ustawi, powinno być lepiej, a nawet bardzo lepiej 😀 Młode osobniki
podgrzybków na zwiady się wypuszczają, kilku takim w nagłym przypływie miłosierdzia życie darowałam. Co mnie tak wzięło, nie wiem, chyba to, że tacy "piękni i młodzi" byli, ich szczęście, że nie śpiewali.😁 Nieco większe, ale tylko nieco, już bez żadnego zmiłuj się ucapiłam i jako dowód przeprowadzonego rozeznania przedstawiam. Ciekawe i zastanawiające jest to, że mając do dyspozycji setki hektarów identycznie wyglądających lasów, te łajzy grzyby uwaliły się na dokładnie te same miejsca, w których znajduję je od dwóch tygodni :) Z
maślakami podobnie - doparkingowa droga 5, albo więcej kilometrów ma, one zaś tylko na długości 20 kroków gniazdko se w trawie uwiły, cicho, jak przysłowiowe myszy pod miotłą siedzą. A jędrne, a grube... nadwaga, jak u ludzi, regułą się staje, dobrobyt nawet i grzyby dotyka 😁. Podsumowując... w "łykend" klawo powinno być... czego wszystkim zdrowo grzybniętym życzę 😀😀😀