Suche fakty takie, że zabranych "zero" bo 11 godzinny spacerek prowadził przez Babiogórski Park Narodowy. Tym niemniej grzyby rosną, zwłaszcza
podgrzybki -
zajączki w różnej formie, głównie mocno nadszarpnięte glizdami. Wycieczka i zdjęcie, z czwartku huba, która łapie każdą kropelkę bezcennej wtedy jeszcze wody....
... z Pawłem T. ( nie jest poszukiwany :), nie dalej jak w maju napoiliśmy się w strumieniu Szumiącej Wody u podnóża Babiej Góry. Nie baczyliśmy wtedy na „pozorną ” klątwę, na czarodziejskie sztuczki i na urok jaki może na nas rzucić ten niepozorny potoczek. Bzdety dla letników – tak sobie wtedy pomyślałem, wspominając mimochodem o tym przesądzie – jakoby łyk szumiącej wody miałby przyciągać człowieka na „dach Beskidów” do końca jego życia. A tu klops, żadne to farmazony, to najprawdziwsza prawda, taka z cyklu prowd góralskich – czyli „tyz prowda”. Wygląda na to, że wpadliśmy jak śliwki w kompot. Bynajmniej, daleko mi od lamentowania nad magiczną formułą, która mnie dotknęła, naznaczyła i napiętnowała. Co więcej, na samo wspomnienie o powrocie na Królową Beskidów moje stare, wysłużone, ale najwygodniejsze na świecie buty – same się wypastowały i dzień wcześniej wlazły do bagażnika wyraźnie podekscytowane nadchodzącą wycieczką....... a co było dalej - w linku w pierwszym tazokowym dopisku